"Życząc dobrego apetytu wszystkim co mego układu obiady jadać będą, cieszę się nadzieją, że nie jedna gospodyni i żona, zawdzięczy mi umniejszenie sobie kłopotu i dobry humor męża po smacznym obiedzie"
W niedzielę przypadnie 111 rocznica śmierci wspaniałej polskiej pisarki kulinarnej i dziennikarki - Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Ta zaradna Warszawianka skradła serca wielu ludziom (jej wielkim fanem był Bolesław Prus) i równie wielu jej nienawidziło (np. Zofia Kossak-Szczucka). Przez sobie współczesnych nazywana była "babskiem" i "heterą" lub patronką polskości. Ćwierczakiewiczowa była wzorem dobrej gospodyni, żony, kucharki. Jej pisane łatwym językiem książki kucharskie i poradniki stały na półkach niemal w każdym polskim domu, i to niezależnie od stopnia majętności. Wznawiane wydania, tysiące sprzedanych egzemplarzy w Polsce i za granicą. Pani Lucyna była gwiazdą ówczesnej Polski.
Niestety nie wiemy za dużo o życiu prywatnym autorki: Lucyna von Bachman, primo voto Staszewska, secundo Ćwierczakiewiczowa urodziła się w 1829 roku w dość specyficznej rodzinie. Ojczym był wojskowym, brat znanym warszawskim amantem. Rodzina Bachmanów zadbała, aby młoda Lucyna odebrała solidne domowe wykształcenie (zawierało ono lekcje języków, gry na instrumentach, techniki prowadzenia domu, itp). Wychowując się w otoczeniu nowoczesnej rodziny i cyganerii Lucyna miała szansę rozwinąć swoje zainteresowania i odważne poglądy. Ćwierczakiewiczowa była zagorzałą patriotką i emancypantką. Pisarka była dwukrotnie zamężna. Pierwsze małżeństwo z ziemianinem Feliksem Staszewskim zakończyło się rozwodem z powodu niezgodności charakterów. Drugiego męża, inżyniera Stanisława Ćwierczakiewicza, pani Lucyna kochała nad życie. Stanisław był osobą wyjątkowo spokojną, która pozwalała żonie na wszystko. Być może dlatego małżeństwo uważane było za wyjątkowo udane.
Pisarkę i dziennikarkę najczęściej można było spotkać na ulicy Królewskiej 3, gdzie prowadziła salon, w którym podawała wymyślone i przygotowane przez siebie dania. Była to jej oaza, do której zapraszała śmietankę towarzyską Warszawy.
Większość współczesnej wiedzy o życiu Ćwierczakiewiczowej stanowią anegdoty i plotki. Mawiano o pisarce, że była bardzo skąpa (wszystko chciała kupić za połowę ceny). Sporą nadwagę przypisywano dużemu łakomstwu. Wyśmiewano się, że tusza pani Lucyny wynika z próbowania coraz to nowych przepisów (mówiono, że autorka ma specjalne krzesło, na którym służba wnosi ją na kolejne piętra domu).
Ćwierczakiewiczowa odznaczała się niepospolicie ciętym językiem, emanowała władczością oraz bardzo dobrze znała swoją wartość: „Śmiało, bez zarozumienia co do mojej znajomości kulinarnej powiedzieć mogę: „Nie mam dziś w języku polskim konkurencji w tym kierunku.”.
Najwięcej wrogów zaskarbiła sobie będąc do bólu szczerą. Bez żadnych oporów potrafiła wypomnieć komuś brud w domu (jeżeli zauważyła kurz na meblach - podpisywała się na nim. Taki "autograf" uznawano za niesamowitą potwarz). Na łamach "Bluszcza" potrafiła skrytykować ubiór panien, i choć nie używała nazwisk, jej trafne opisy wskazywały, o którą damę chodzi.
Sukces, jaki osiągnęła Ćwierczakiewiczowa, może zawdzięczać tylko własnej osobie. Jej ambicja i umiejętność docierania do ludzi przyczyniły się, nie tylko do zdobycia ogromnej popularności, ale też bogactwa. Honorarium pisarki za "365 obiadów" wynosiło 84 tysiące rubli i mocno przewyższyło pieniądze, które za swoje wybitne dzieła otrzymywali Henryk Sienkiewicz czy Bolesław Prus. Za jedną książkę autorka mogła kupić 3 spore majątki.
À propos książek:
W 1858 roku własnym nakładem wydała swoją książkę: „Jedyne praktyczne przepisy wszelkich zapasów spiżarnianych oraz pieczenie ciast”. Książka osiągnęła spory sukces, więc autorka przystąpiła do pisania drugiej. W 1860 roku wydano "365 obiadów za pięć złotych", która stanowi zbiór przepisów polskich wpływami kuchni francuskiej, rosyjskiej, włoskiej i niemieckiej. Przepisy zorganizowane są w rytm miesięcy i pór roku. Złośliwi ludzie wyszydzali podtytuł książki, który miał wskazywać, iż znajdują się w niej przepisy tylko na tanie dania. W książce można znaleźć przepisy na takie ekstrawaganckie smakołyki, jak: „zupę żółwiową” czy też dania z zastosowaniem trufli. Wstęp do mojego artykułu jest cytatem właśnie z tej książki.
W mojej ulubionej książce pani Lucyny "Baby, placki i mazurki: praktyczne przepisy pieczenia chleba, bułek, placków, mazurków, tortów, ciastek, pierników i tp." (wydawnictwo Jan Fiszer, Warszawa 1909) znaleźć można szereg naprawdę interesujących przepisów na wypieki, np. przepis na mazurek daktylowy cukierkowy:
"Funt zwyczajnych, dobrych, świeżych daktyli pokrajać jaknajcieniej, 10 lutów słodkich migdałów oparzonych utłuc na masę jednolitą, dodając ćwierć funta cukru pudru. Wszystko wymieszać bardzo starannie drewnianą łyżką, dwa białka ubić na pianę, wymieszać z masą i rozsmarowawszy na grubość ćwierć centymetra na oplatki, postawić w zupełnie wolnym piecu tylko do obeschnięcia. Następnie krajać bardzo ostrym nożem na Ważkie, podłużne kawałki. Smakuje jak cukierek.".
Obecnie książki Lucyny Ćwierczakiewiczowej można kupić w każdej większej księgarni. Nowe wydania zostały zaadaptowane do obecnych czasów. Nie trzeba się głowić nad zamianą jednostek występujących w przepisach (np. w książkach z XIX w. temperatura podawana była w Reaumurach). Dla osób lubujących się w starych książkach, polecam zajrzeć na stronę e-biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (http://ebuw.uw.edu.pl). Znaleźć tam można 30 książek i kalendarzy autorstwa Ćwierczakiewiczowej. To nie tylko wiedza kulinarno-poradnicza, ale też zapis naszej kultury i historii. Mam nadzieję, że za jakiś czas na mojej półce z książkami pojawi się dzieło Ćwierczakiewiczowej. To jedno z moich małych marzeń.
Ćwierczakiewiczowa zajmowała się też dziennikarstwem. Przez 29 lat prowadziła dział mody i gospodarstwa domowego w kobiecym piśmie "Bluszcz". Współpracowała z "Kurierem ilustrowanym". Od 1875 roku redagowała popularny kalendarz dla kobiet "Kalendarz na rok...Kolęda dla Gospodyń".
Mało osób o tym wie, ale pisarka zajmowała się także produkcją kosmetyków dla kobiet.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa na pewno wyprzedziła swoją epokę. Rozumiała, że zdrowie przynosi dbanie o odżywanie, ruch i higienę ("W każdym razie dodać tu muszę, że w smacznej a zdrowej kuchni, czystość i świeżość zachowanego przedmiotu, główną grają rolę; dla tego tych dwóch warunków nigdy dosyć zalecić nie można."). Bardzo często w swoich publikacjach odwoływała się do wiedzy medyków i naukowców. Według Izabeli Wodzińskiej (badaczki życia Ćwierczakiewiczowej): "stała się ona [Ćwierczakiewiczowa] prekursorką obowiązującego dzisiaj trybu życia".
Bardzo ciekawy wpis, z przyjemnością go przeczytałam. Szczególnie, że jestem wielką fanką Lucyny Ćwierczakiewiczowej i zawsze z uśmiech kupuję jej kolejną książkę i wypróbowuję kolejny przepis. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Fajnie, że przypominasz ludziom o niej :)
OdpowiedzUsuńKorzystam z Jej przepisów:) Niesamowita Kobieta :)
OdpowiedzUsuń