Specjalna poza pana z ekipy francuskiej. |
Zeszłą sobotę spędziłam na kilkugodzinnym spacerze w Liverpoolu. Razem z dobrą znajomą zaznajamiałyśmy się z kuchniami świata, opalałyśmy się na słońcu i cieszyłyśmy się latem. Od kilku lat lata w Wielkiej Brytanii są okropne, więc trzeba wygrzewać się w słońcu, kiedy tylko nadarzy się okazja.
Festiwal kuchni międzynarodowej był oblegany przez mieszkańców Liverpoolu. Do niektórych stoisk ciężko było się dostać.
Cennik mięs egzotycznych i ładny pan z francuskiej naleśnikarni :)
Kocham baklavę i kuchnię hiszpańską!
Stoisko z włoskimi słodyczami uważam za najbliższe mojemu sercu. Kusiła mnie pistacjowa czekolada :).
Mało kto kupował steki z egzotycznych zwierząt...natomiast sporo ludzi kupowało ogromne krewetki.
Bratnia dusza :D |
Nugat...mój prawdziwy nałóg. Za dwa kawałki trzeba było zapłacić ponad 10 funtów. Można było kupić nugat truskawkowy, wiśniowy, bakaliowy, kawowy, itp. |
Trochę zdjęć Liverpoolu latem
W centrum miasta zamontowano specjalną altanę. Muzycy mogą pokazać się światu. |
Ten koń jest przerażający ;) |
Pub na Matthew Street. |
Najprzyjemniejszym etapem sobotniego popołudnia było przyglądanie się harcom dzieci w miejskiej fontannie.
wspaniale spędziłaś czas :) nie pożałowałabym sobie takiego nugata ;) a pan od naleśników też fajny :D pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńo jak apetycznie
OdpowiedzUsuńaaah te altany... pamietam koncerty w Londynie, chętnie na nie chodziliśmy... stoiska faktycznie kuszą, chyba hiszpania i te krewety byłyby moim wymarzonym jedzonkiem
OdpowiedzUsuń