Jestem ogromną fanką Korei Południowej. Moja miłość do tego kraju nie ogranicza się do kinematografii, zabytków czy muzyki. Coraz bardziej lubię koreańskie jedzenie.
Dwa dni temu zamówiłam potrzebne składniki i o to dziś na obiad miałam jedną z moich ulubionych zup.
Przepis dostałam od mojej korespondencyjnej koleżanki - Hui-Jung.
Głównym składnikiem tej zupy jest kimchi, czyli sfermentowana kapusta i papryczki chili. Czasami kimchi produkowane jest z innych sfermentowanych warzyw.
Pozostałe składniki są już dowolne. Kimchi podaje się z ryżem, ale Hui-Jung napisała mi, że ona lubi z makaronem (noodles).
Kimchi Jigae jest bardzo ostra. Mniam!
Składniki dla dwóch osób:
- Opakowanie pasty Kimchi Jigae (zawiera ona czerwone chili, czosnek, pastę miso, imbir, sos rybny, sos krewetkowy, ocet, pastę sezamową, olej sezamowy i kimchi)
- 500 ml wody
- 150 g pokrojonego w kostkę mięsa lub tofu (ja dałam mięso z indyka). Można użyć owoce morza.
- 100 g pokrojonej pekińskiej kapusty lub kiszonej
- mała cebula
- szczypiorek do dekoracji
- 5 grzybów shitake
- Ryż lub noodles
Wykonanie:
1. Do garnka wlewamy wodę i rozpuszczamy w nim pastę kimchi jigae. Gotujemy na średnim ogniu.
2. Kiedy woda bulgocze dodajemy mięso, kapustę, cebulę i pokrojone grzyby. Zmniejszamy ogień na mały.
3. Gotujemy przez około 45 minut. Im dłużej tym lepsza będzie zupa.
4. Gotową podajemy z ryżem bądź makaronem. Ozdabiamy szczypiorkiem.
맛좋은!
wydaje się być przepyszne. muszę samemu przyrządzić
OdpowiedzUsuńkiedyś ambasada koreańska organizowała kursy kuchni koreańskiej, może się zainteresujesz?
OdpowiedzUsuńJa rowniez jestem coraz wieksza fanka kuchni koreanskiej. Nie posiadam tej pasty, ale mam jej wszystkie skladniki, wiec bez problemu moglabym ja sobie zmajstrowac.
OdpowiedzUsuńRobilam cos podobnego i bylo pyszne.
http://www.sfinjak.wroclaw.pl/eggblog/news.php?id=256
@Anonimowy - jest naprawdę pyszne! Polecam!
OdpowiedzUsuń@Marcinie dziękuję za informację. Jeśli mieszkałabym w stolicy, to pewnie bym już dzwoniła do ambasady. Niestety w Liverpoolu nie ma nawet konsulatu :(
@thiessa Twoje danie to właśnie kimchi jingae :). Składniki mogą się różnić.
OdpowiedzUsuńNo coz w angielskojezycznej ksiazce bylo po prostu nazwane kimchi stew. Zatem dzieki za prawdziwa nazwe dania:-)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam sie jeszcze do czegos takiego z dodatkiem kluseczek z kleistego ryzu i czerwonych daktyli, tylko na razie nie moge ich upolowac.
@Brzmi ciekawie :). Jak już zrobisz, to z chęcią dowiem się czy było dobre. Jutro zabieram się za kimbap. Wersja wegetariańska z omletem. Pycha :). Kupiłam już składniki. Thiessa chciałam dodać komentarz na Twoim blogu, ale najpierw będę musiała się zalogować. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń@ Thiessa Ja mam problem z dostaniem słodkiej kleistej mąki ryżowej. Uwielbiam mochi i bardzo chciałabym je zrobić samemu. Byłaś w Kuchniach Świata?
OdpowiedzUsuńKoreanskie sushi tez mam w planie:-) Skladniki wszystkie juz posiadam, ale nie wiem, kiedy dojdzie do realizacji.
OdpowiedzUsuńW Kuchniach Swiata bylam, ale nie zwrocilam uwagi, czy jest tam ta maka ryzowa. Maz kupil mi w hutrowni azjatyckiej. Wlasnie te czerwone daktyle kiedys widzialam w KS, ale pytalam i cale wieki juz nie mieli. A ja tak mam, ze jak nie mam kompletu skladnikow zgromadzonych to sie za nic nie zabieram:-)
Moj blog to tak na prawde nie blog tylko zwykla strona, wiec na razie trzeba sie logowac, bo za duzo spamu. Malzonek prawie skonczyl juz prace nad nielogowana forma.
PS. Ciesze sie, ze dzieki jigae zauwazylam Twojego bloga
Też się bardzo cieszę, że do mnie napisałaś, bo bardzo spodobała mi się Twoja strona i miła jest poznać podobnego pasjonatę. Już zauważyłam kilka ciekawych potraw :). Tak naprawdę to nie powinnam mieć problemów z tą mąką, bo mamy w Liverpoolu nawet małe Chinatown i ogromną hurtownię azjatycką. Problem w tym, że ja nie rozumiem napisów na opakowaniach ;). Jeśli się kiedyś natknę na daktyle, to dam Tobie znać :).
OdpowiedzUsuńTak, wiem gdzie jest w Liverpoolu Chinatown. To miasto w ktorym pierwszy raz jadlam w prawdziwej tajskiej restauracji i gdzie w koncu moglam na zywo rzucic sie na dzial kulinarny w Waterstonie:-)
OdpowiedzUsuńJa z krzaczastymi napisami radze sobie tak (moj szwagier postepuje podobnie), ze szukam sobie w internecie stosownych krzakow w odpowiednim jezyku i drukuje. Potem taka kartke zawsze mozna pokazac sprzedawcy.
Ooo :) Waterstone jest na obowiązkowej liście do odwiedzenie podczas pobytów w mieście. Wybieram pozycje, a potem i tak kupuję na amazonie. Nie mam już książek gdzie kłaść :D. Dzięki za pomysł z kartkami! Będę musiała tak robić.
OdpowiedzUsuńJa zwykle kupuje na slepo, kierujac sie recenzjami nt. zawartosci ksiazek. A tam to prawdziwy raj byl. Za malo jednek czasu, zeby obajrzec wszystko co bym chciala. O ilosci ksiazek to lepiej nie mow, bo ja moich kulinarnych to mam ponad 400 i ciagle mi przybywa. A ze mam tez cala mase innych to moj dom stanowi niezle zagrozenie pozarowe.
OdpowiedzUsuńZupka fantastyczna, ja tez bardzoo lubie orientalne (nie tylko koreanskie) smaki. A twoj kot powitalny mnie zachwycil :)
OdpowiedzUsuń@Maggie dziękuję :), to jest kiciuś przynoszący szczęście :). Macha łapką i zagarnia dobroć do domostwa. Niby :p
OdpowiedzUsuńMam identyczne pałeczki!:) Gdzie takie kopiłaś?
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystko, co Koreańskie :) Zaczęłam od dram i tak się potoczyło :)
Na pewno kiedyś zrobię Kimchi Jigae - ale chciałabym kiedyś w końcu się zebrać w sobie i wyprodukować własne kimchi - z przepisu Thiessy oczywiście :D
Dodaje Twój Blog do ulubionych :)
Pozdrawiam,
Aga z http://www.wkuchni.pure.pl/
Aga milo mi to slyszec :) U mnie tez zaczelo sie od dram :) Jaka jest Twoja ulubiona?
UsuńZagladne dzisiaj na Twojego bloga :)
Thiessa jest niezastapiona :)
Gdzie kupiłaś neko?
OdpowiedzUsuńZupa wygląda pysznie.
Dzięki :). Kilka lat temu kupiłam na ebayu.
Usuń